Twórczość poetycką Anny Blaschke reprezentują trzy tytuły: Szybkie sny (jest to debiut z 2003 roku); Gdzie ta sukienka, zbiór wierszy wydany w tym samym roku i w tym samym krakowskim wydawnictwie MINIATURA. Trzeci zbiór wierszy pt.: WIERSZYDEŁKA powstał
na dwa lata przed oficjalnym debiutem, wydany własnym sumptem, o sporym
nakładzie 200 egz., zredagowany i oprawiony przez autorkę. Stanowi o
tyle ciekawostkę, że wiele wierszy z tego zbioru zasiliło te dwa
późniejsze i to w zasadzie bez większych korekt. Tytuł WIERSZYDEŁKA wskazuje
na dystans autorki do własnej twórczości, uwyraźnia sceptyczną postawę do roli poetki. W wierszu Poetka ? czytamy:
wyobrażałam sobie -
poeta jest istotą wrażliwą
delikatną i zwiewną
unosi się lekko
ponad szarością tego świata
spojrzałam na siebie -
nie zauważyłam żadnej
z tych cech
z tych cech
Znak zapytania w tytule nie pozostawia wątpliwości, autorka
zaangażowana w prozę powieściową (znakomite horrory science fiction! -
oczekujące na druk a może także na reżysera filmowego), żyjąca teatrem i
estradą (Niezależna Grupa Teatralna Porfirion) nie ukrywa pełną wahań
rezerwę do twórczości lirycznej.
Co do wrażliwości z wiersza Poetka?, znający Ankę potraktują
ten zwrot jako pewien rodzaj
kobiecej kokieterii, ale i wrodzonej skromności. Blaschke, bywalczyni
dziesiątek wieczorów autorskich i spotkań literackich rozprawia się
tutaj z pokutującym mitem szkolno-romantycznym, jaki nadal ciąży
w świadomości czytelników pomimo lekcji Boya-Zeleńskiego (Brązownicy) i Witolda Gombrowicza
w Ferdydurke. Charakterystyczną cechą jej wierszy jest strategia refleksyjnego monologu, najczęściej
w postaci auto- perswazji:
w świadomości czytelników pomimo lekcji Boya-Zeleńskiego (Brązownicy) i Witolda Gombrowicza
w Ferdydurke. Charakterystyczną cechą jej wierszy jest strategia refleksyjnego monologu, najczęściej
w postaci auto- perswazji:
Chciałabym
chciałabym wiedzieć
dlaczego nie...
dlaczego tak...
chciałabym wiedzieć
co sądzi o...
co czuje do...
chciałabym wiedzieć
o czym duma
kiedy czyta
patrzy
słucha
chciałabym wiedzieć
nie tylko myśleć
że coś wiem
W innym wierszu [incipit: mam na myśli ]:
mam na myśli...
co ja mam na myśli?
po co w ogóle myślę?
skoro nie wiem o czym
skoro nie wiem po co
[.....]
W wierszu Nie wiem czytamy:
Sokrates powiedział -
"Wiem że nic nie wiem"
ja mówię -
wiem że nie wiem
a chciałbym wiedzieć
tylko nie wiem
co mam powiedzieć
jak mam powiedzieć
by się dowiedzieć
W posłowiu do tomiku Szybkie sny Henryk Cyganik pisze o postawie poetyckiej Anny Blaschke tak: Nie dramatyzuje, ale wprost przyznaje, odwołując się do kanonu aforystyki filozoficznej, że po prostu nie wie (już same tytuły są tu znamienne: Nie rozumiem, Nie wiem ).
Autorka
wychodząc od sokratejskiego orzeczenia, rozróżnia myślenie od wiedzy,
wiedzę od rozumowania. Myślenie jest przecież procesem, który wcale nie
gwarantuje finału w postaci rozumienia. Analogicznie, wiedza podana na
talerzu, jak to się odbywa w procesie nauki na wszystkich szczeblach aż
po uniwersytet, nie gwarantuje pozycji osoby świadomej, po norwidowsku
wiednej. Poetka
omawianych tutaj tomików rozróżnia retorykę od oratorstwa, stroniąc i
broniąc się skutecznie od tej drugiej formy wypowiedzi artystycznej,
jako zbędnego, powierzchownego i pustego zdobnictwa.
Przypomnijmy wiersz:
Kiedy leżę
Kiedy leżę
kiedy tak leżę
sama a nie sama
tulę twarz do ...
rozmawiam z ...
patrzę na ...
słucham jak ...
dyskutuję
tłumaczę
płaczę
o świcie
zgarniam wszystko
zmiatam w kąt duszy
zasypiam z księżycem
Ta
i inne wypowiedzi liryczne zdradzają wszelkie cechy introwertyka, który
- na ogół - pomiędzy ludźmi milczący ale skłonny do rozmyślań, gotów
jest obnażać własne wnętrze jedynie w samotności,
w samotnym pasowaniu się ze słowem na kartce, pod postacią wiersza, a nigdy albo rzadko twarzą
w twarz z drugim człowiekiem. My tutaj, znający z autopsji żywą postać Ani odkrywamy w jej poezji pewną zgodność stylu pisania ze sposobem bycia, zgodnie z podniesioną przez Norwida tezą, że styl to człowiek. Ania, tak jak ją pamiętamy, to postać kobiety noszącej się skromnie, niemal bez ozdób
i makijażu. Jej utwory także pozbawione są efektownych metafor. To poezja poszukująca, posługująca się konkretem, ciążąca w stronę realistycznego, zwięzłego komunikatu. Drążąca zagadnienia jakie podejmuje. Nie rozlewa się w efektowną frazeologię, a jeśli już, to tylko w pragmatycznie ustawionych tekstach piosenek, wierszy rozkołysanych wewnętrzną melodią, do zaśpiewania, np.:
w samotnym pasowaniu się ze słowem na kartce, pod postacią wiersza, a nigdy albo rzadko twarzą
w twarz z drugim człowiekiem. My tutaj, znający z autopsji żywą postać Ani odkrywamy w jej poezji pewną zgodność stylu pisania ze sposobem bycia, zgodnie z podniesioną przez Norwida tezą, że styl to człowiek. Ania, tak jak ją pamiętamy, to postać kobiety noszącej się skromnie, niemal bez ozdób
i makijażu. Jej utwory także pozbawione są efektownych metafor. To poezja poszukująca, posługująca się konkretem, ciążąca w stronę realistycznego, zwięzłego komunikatu. Drążąca zagadnienia jakie podejmuje. Nie rozlewa się w efektowną frazeologię, a jeśli już, to tylko w pragmatycznie ustawionych tekstach piosenek, wierszy rozkołysanych wewnętrzną melodią, do zaśpiewania, np.:
Pożegnanie Jesieni
Jesieni ciepłe pożegnanie
w tańczących iskrach ślę do nieba
posnęły świerszcze i komary
siny dym z mgłą się cicho zlewa
oddechem chłodnym łąka dyszy
i drzewa sypią złotym deszczem
powraca lato w blasku ognia
smak malin w ustach czuję jeszcze
Pamiętam Ankę małomówną, przysłuchującą się się innym, mówiącą spokojnie cichym
głosem. Zawsze jakby lekko zdystansowaną do elokwentnych popisów kolegów
i koleżanek na spotkaniach literackich. Ania nie ukrywała nigdy swojego
zagubienia w fachowej terminologii krytyczno-literackiej, szczerze po
wieczorach autorskich konstatując, że połowy z elaboratów dotyczących
poetyki nie zrozumiała. Wynikało to bynajmniej nie z ignorancji, raczej z
niechęci do autokreacji czy pozy, tak charakterystycznej dla ludzi
sztuki. Biolog z wykształcenia przygląda się fenomenom życia z
egzystencjalnym bólem. Ten dualizm: cud istnienia, piękno żywego świata
natury jest często przesłonięty sceptycyzmem, wyrażającym się - jak w
wierszu pt.: Czym jest przekonaniem o nierealności osiągnięcia szczęścia, albo pisze
o niemożności zrozumienia drugiego człowieka:
o niemożności zrozumienia drugiego człowieka:
xxx
uczę sie ludzi jak języków obcych -
inaczej są napisani
inaczej należy ich czytać
inaczej rozumieć wyrazy -
twarzy
gestu
oczu
szukam właściwych znaczeń
grzebię w słowniku duszy
lecz nie mogę czasem
odnaleźć właściwego klucza
jak teraz -
zaszyfrowany jesteś kodem
którego nie potrafię
właściwie odczytać
w wierszu Pojęcia... pisze:
..........
w więzieniu
w więzieniu
zwanym życiem
są dwie cele
PRACA I DOM
a takie pojęcia jak wolność - radość - tolerancja - zadowolenie bierze par excellence w nawias i konkluduje pointą:
w więzieniu
zwanym życiem
teraz króluje "Szczęście"
dla zwyczajnej miłości
zabrakło miejsca
Łatwo
zauważyć, że poetka ma wyraźne predyspozycje do zaklinania chaosu i
logosu niż ich porządkowania. Często pisze o swoim zagubieniu i wyraża
swoje rozczarowanie, kiedy pisze o relacjach międzyludzkich, nawet kiedy
pisze o sobie samej, wypełnionej rozterkami natury religijnej czy
świadomością wykształconego biologa, któremu kłócą się dwa porządki,
materii i ducha, psychiki i
wiary. Rozdział w zbiorze WIERSZYDEŁKA pt.: Duże Nic , jest aż nadto wymowny.
Co do samej poetyki, jeśli autorka metaforyzuje twórczy proces, to zaznacza: wędka ma licha / żyłka krótka / a i przynęta nic nie warta.... Jeśli szuka metafory o życiu to pisze wiersz Szkwał,
w którym podmiot liryczny traci ster nad swoim losem. Pojawia się
tradycyjna terminologia żeglowania: wydęty żagiel, łódź, emocja jest tu
falą. A
zaraz obok takie wyrazy jak halsowanie, rejs, ster...Metafora świata
emocji znajduje swój wyraz w liściu o kształcie serca (wiersz liście),
metafora przyjaźni to kiełkujące drzewo w sąsiednim ogrodzie. Patronuje
temu filozofia ad rem, kurczowe trzymanie się rzeczy tego świata jako
antidotum na tak często przewijający się przez wiersze nurt sceptycyzmu i
pesymizmu
w odniesieniu do przerośniętego intelektu, fałszującego właściwe postrzeganie bytu:
w odniesieniu do przerośniętego intelektu, fałszującego właściwe postrzeganie bytu:
myślenie bywa zajęciem
bezmyślnym
bezproduktywnym
Autorka
o uniwersyteckim wykształceniu wystawia kantowskiej doktrynie o
prymacie intelektu nad egzystencjalnym bytem ocenę negatywną,
opowiadając się po stronie piękna, emocji, po stronie samego istnienia. A
także po stronie wyobraźni, metaforyzowanej jako sen:
szybkie sny bezlitośnie
koszą nasze łąki
[ szybkie sny ]
Ale przecież:
...................
w ciepłą osłonę ziemi wiatr nasiona wgniata
i suche łany traw warkocze rdzawe przędą
zimą zapachniało na naszej działce świata
[ Sonet
Jesienny ]
Egzystencja wyprzedza esencję. Anka Blaschke pyta nas wierszami, czy ta esencja jest coś warta, czy w ogóle istnieje...Biorąc w nawias fakt istnienia własnej poezji...
Egzystencja wyprzedza esencję. Anka Blaschke pyta nas wierszami, czy ta esencja jest coś warta, czy w ogóle istnieje...Biorąc w nawias fakt istnienia własnej poezji...
Jacek Sojan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane