piątek, 28 listopada 2014

można by wybaczać sobie godziny oddalenia


Dorota Nowak


mchy
  
lubiła gdy od strony wilgoci
jej ogrody porastał mech –
ocienione skupisko znaków

swoją obecność
przytwierdzała do podłoża
za pomocą chwytników

wystarczała kropla
by na jałowych wydmach
rozwinęła się w darń

z zielonej podściółki
truskawki i poziomki
wyrastały dla niego

pomiędzy chwastami




jeden mak

od dziecka gonisz uciekający czas
patykiem na piasku zapisując słońca i księżyce
bosymi stopami dotykasz grudek ziemi
gładząc mchy nasączone wilgocią

na kolanach tulisz sekrety
te o turlaniu w zbożu o brodzeniu w kałuży
o niedźwiadku z plastrem miodu
i te o maku na jej opalonym brzuchu

kiedy rowy porosły chabrami
a jej stopy dotknęły grudek ziemi
po raz pierwszy zrozumiałeś dlaczego
na twoich oczach zakwitają maki

zbyt krótko by utrwalić w kadrze




przymknąć oko

można by przymknąć oko na przyczynę bólu
ciągnąć szczęście za sznurek albo za łańcuch
ogniwami skutecznie łączyć bezdech i wytrzymałość
aż do wczesnego rozpoznania niepokoju

można by omijać wyrwy w chodnikach
biec na przełaj mosty zostawiając najsłabszym
kochać cię jak krople słońce i ból
między wodą ogniem a udręką

można by wybaczać sobie godziny oddalenia
przejścia w ciszy na drugą stronę rzeki
palcami stóp dotykać upragnionych miejsc
gdzie niebo usłane gwiazdami – gaśnie

można by żyć między jednym a drugim bólem?


____________________________
publikacja za zgodą Autorki

1 komentarz:

Wpisy ad personam będą usuwane