Dorota Nowak
mchy
lubiła gdy od strony wilgoci
jej ogrody porastał mech –
ocienione skupisko znaków
swoją obecność
przytwierdzała do podłoża
za pomocą chwytników
wystarczała kropla
by na jałowych wydmach
rozwinęła się w darń
z zielonej podściółki
truskawki i poziomki
wyrastały dla niego
pomiędzy chwastami
jeden mak
od dziecka gonisz uciekający czas
patykiem na piasku zapisując słońca i księżyce
bosymi stopami dotykasz grudek ziemi
gładząc mchy nasączone wilgocią
na kolanach tulisz sekrety
te o turlaniu w zbożu o brodzeniu w kałuży
o niedźwiadku z plastrem miodu
i te o maku na jej opalonym brzuchu
kiedy rowy porosły chabrami
a jej stopy dotknęły grudek ziemi
po raz pierwszy zrozumiałeś dlaczego
na twoich oczach zakwitają maki
zbyt krótko by utrwalić w kadrze
przymknąć oko
można by przymknąć oko na przyczynę bólu
ciągnąć szczęście za sznurek albo za łańcuch
ogniwami skutecznie łączyć bezdech i wytrzymałość
aż do wczesnego rozpoznania niepokoju
można by omijać wyrwy w chodnikach
biec na przełaj mosty zostawiając najsłabszym
kochać cię jak krople słońce i ból
między wodą ogniem a udręką
można by wybaczać sobie godziny oddalenia
przejścia w ciszy na drugą stronę rzeki
palcami stóp dotykać upragnionych miejsc
gdzie niebo usłane gwiazdami – gaśnie
można by żyć między jednym a drugim bólem?
____________________________
publikacja za zgodą Autorki
fajne wiersze
OdpowiedzUsuń