Jerzy
Hajduga
Umywanie,
obmywanie schorowanych ciał. Wtedy oczywiście nie wchodzę do sali, ale wracam.
Jeszcze pachnie mydłem, przeróżnymi olejkami. Okno otwarte, a w nim – gdy
powietrze wielkanocne – zawsze pierwsza zieleń na gałęziach drzew, pierwsze
ptaki zlatujące się na widok chorych z kapłanem. Po obydwu stronach okna, takie
nasze zmartwychwstanie.
szczęśliwa
choroba
jak psi ogon
włóczy się
po mnie
tam i
z powrotem
od stóp
do głowy
gdy zmęczona
zamykam oczy
tuli się
pieści
już tylko
ze mną
tylko
ze mną
ostatnia
odsłona
właśnie weszła
jakim cudem
akurat do mnie
patrzy co by
jeszcze
ściąga bliższe
najbliższe
ciału
mówi że to
nie koniec
wstań
a może choć na chwilę
odpocznij od cudu
wyciągam cię
z wózka
jutro minie
rok
nawet nie wiesz
jak trudno
sobie
wyobrazić
_______________________________________
publikacja za zgodą Autora
Święta tuż. Życzę Wszystkim, także sobie, abyśmy zawsze szanowali tajemnicę drugiego człowieka. Gdy piszemy wiersze, i gdy odkładamy pisanie. Alleluja!
OdpowiedzUsuńJerzy Hajduga