Jak to brzmi: jubileusz...
trzydziestolecie... Nie lubię zbytniego patosu, ale jakoś wypada podsumować
pewien okres w swoim życiu, w swojej twórczości. Zwłaszcza, że zrobiłem to
pierwszy raz i nie zamierzam w przyszłości za często nękać ludzi takimi
imprezami. A okazją była całkowicie umowna rocznica, gdy po raz pierwszy mój
wiersz został dostrzeżony i nagrodzony w ogólnopolskim konkursie im. Ryszarda
Milczewskiego-Bruno w Grudziądzu. Dla mnie wtedy, w 1983 roku, wszystko się
zaczęło.
To był piękny, jesienny dzień: 18
paździenika 2013, koniec tygodnia, piątek. Gościnne podwoje Wojewódzkiej
Biblioteki Publicznej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Łodzi, z panią
dyrektor Barbarą Czajką, wicedyrektorem Piotrem Bierczyńskim i innymi
zaangażowanymi pracownikami. Okazało się,
że sala konferencyjna tej placówki jest wymarzonym miejscem na takie spotkania. Dobra akustyka, multimedia, sprawny fortepian, 120 miejsc, kuluary.
że sala konferencyjna tej placówki jest wymarzonym miejscem na takie spotkania. Dobra akustyka, multimedia, sprawny fortepian, 120 miejsc, kuluary.
Goście nie zawiedli, przybyło około 80 osób, a może i więcej. Nie tylko z Łodzi, ale i z Niemiec, Krakowa, Poznania,
Sopotu, Sosnowca, Ostrowa Wielkopolskiego, Nowego Tomyśla, Sieradza, Brzezin,
Konstantynowa Łódzkiego i nie wiem jeszcze skąd. Stworzyli niezapomnianą,
przyjacielską atmosferę,
bo takie miało być to spotkanie.
bo takie miało być to spotkanie.
Wstęp krytyczny, dotyczący mojej
poezji, wygłosili (a właściwie był to dialogujący dwugłos) prof. Tomasz Cieślak
oraz dr Piotr Wiktor Lorkowski. Prezentację swoich wierszy i małej prozy
podzieliłem na cztery części. W przerwach między nimi oraz na początku i na
końcu zaśpiewały uczennice Wydziału Jazzu Zespołu Szkół Muzycznych im.
Stanisława Moniuszki w Łodzi: Agnieszka Nastarowicz, Ada Rusinkiewicz i Sylwia
Wysocka oraz ich nauczyciel Adam Rymarz (wykonał Let It Be Beatlesów), a akompaniował im na fortepianie Maciej
Tubis. Okazało się po raz kolejny, że mamy niezwykle zdolną i wrażliwą
młodzież.
Po poetycko-muzycznej prezentacji
zabierali głos goście z sali. Poeta z Krakowa, o. Eligiusz Dymowski, odczytał
list od pani prezes Academia Europaea Sarbieviana, Teresy Kaczorowskiej, oraz
okolicznościową rymowankę od prof. Elwiry Buszewicz. Była też okazja do
wspomnień, zwłaszcza
że każdy otrzymał od biblioteki okolicznościową gazetkę na temat mojej twórczości i życia. Miałem przyjemność podziękować obecnemu na sali prof. Grzegorzowi Gaździe, u którego debiutowałem w 1985 r. sześcioma wierszami, gdy kierował działem kulturalnym nieistniejącego już tygodnika Odgłosy, a także dr. Henrykowi Pustkowskiemu, który prowadził wspólnie ze śp. Jerzym Jarmołowskim mój pierwszy
w życiu wieczór autorski, a było to w styczniu 1986 r.
że każdy otrzymał od biblioteki okolicznościową gazetkę na temat mojej twórczości i życia. Miałem przyjemność podziękować obecnemu na sali prof. Grzegorzowi Gaździe, u którego debiutowałem w 1985 r. sześcioma wierszami, gdy kierował działem kulturalnym nieistniejącego już tygodnika Odgłosy, a także dr. Henrykowi Pustkowskiemu, który prowadził wspólnie ze śp. Jerzym Jarmołowskim mój pierwszy
w życiu wieczór autorski, a było to w styczniu 1986 r.
W trakcie spotkania można było
nabyć moje dwa najnowsze tomiki: Facet z
szybą oraz Nietrwała kompozycja,
bowiem przyjechał specjalnie w tym celu wydawca tej ostatniej książki, Tomasz
Mieloch.
A potem był tort, owoce,
czerwone wytrawne wino i niezapomniane rozmowy z przyjaciółmi do trzeciej
nad ranem, co jest zawsze kwintesencją takich spotkań.
Dziękuję wam wszystkim za
obecność oraz za wspaniałe kwiaty i prezenty; także tym, którzy nie mogli
przybyć, a wspierali mnie dobrym słowem. Dziękuję bibliotece za gościnność i
profesjonalizm; dziękuję krytykom za wnikliwe i wszechstronne podsumowanie
mojej twórczości; dziękuję szkole muzycznej za otwartość na moją prośbę i za
wspaniały występ uczniów. I na koniec wielkie dzięki dla sponsora, który
pragnął pozostać anonimowy, a bez którego pomocy spotkanie to z pewnością by
się nie odbyło,
a przynajmniej nie miałoby takiej oprawy.
a przynajmniej nie miałoby takiej oprawy.
Do zobaczenia... na
pięćdziesięcioleciu. Ahoj!
Marek Czuku
Gratulacje wraz z życzeniami nieustającej weny twórczej.
OdpowiedzUsuńGrażyna Paterczyk
:)
OdpowiedzUsuńmc