piątek, 20 września 2013

każdy wykrzyknik ma swoje echo


Jacek Sojan





las na reglu
/dedykuję Marysi Curuś/ 

był 
odarte z jedwabi kości jodeł i świerków 
słowackie Herkulanum i Pompeje 
wyniesione po horyzont na proscenium świata 

theatrum natury 
z Kończystą* jako Lady Makbet 
Koprowym* w roli króla Leara 
Szatanem* w masce Otella 

i ja 
jak Hamlet pytający koronę gór 
jaki jest sens ich kamiennego milczenia 
i czy obojętność oznacza pogodzenie rezygnację 
czy wzgardę 
nad tym co kalekie i kruche 

pewnie wpadłbym w obłęd  
jak mój niezdarny topos 
skacząc z zimnego Krywania* 
w zwiewną toń absurdu 
poszukując prawdy 
gdybym nie usłyszał złóbcoków* 

wiatr stroił martwe struny gałązek 
i nie był to lament 
ani modlitwa 
ale podobna do granej 
przez Anię Chowaniec-Rybkę 
kołysanka dla tegorocznych siewek 
dla wierszy których pierwsze słowa 
ssały kamienie Krywania 


*nazwy szczytów Tatr Wysokich na Słowacji; 
 złóbcoki to instrument, gęśle góralskie/



koniec kropka
 /"na końcu naszej arterii jest kropka" 
Jerzy Rybak /

kropka kropce nierówna 
łatwo może zamienić się 
w dwukropek 

albo trzykropkiem rozsypać 

dlatego nie wiem 
co myśleć 
o twoim zdaniu 

przecież może zdarzyć się 
słup ognia nad nią 
a każdy wykrzyknik ma swoje echo 

kropka może się rozmazać 
i żywym już przecinkiem rozgadać 
ponownie 

dlatego - proszę 
umówmy się 
to ziarnko maku lub gorczycy 
poczekajmy 
niech wzejdzie 

jeśli to tylko octówka 
to znaczy 
że obok kwaśnieje wino 
po nieudanym spotkaniu


lilia dla Li Baia
gdy masz 
dwa bochenki 
jeden oddaj za lilię
(przysłowie chińskie)


mój brat o skośnych oczach 
Li Bai 
przynosi z okresu dynastii Tang 
wezwanie - pijcie wino 
baraninę gotujcie i wołu 
przed nami trzysta czarek 

chwilowy właściciel tęczowego konia 
zawsze dobrego apetytu 
bezustannego pragnienia 
hulaka z wyboru i z upodobania 
gest oddania dziesięciu tysięcy dukatów 
za garniec wina 
przeniósł nad terytorialne zdobycze cesarza 
za co wygnano go z dworu 

jak mówi legenda 
poeta utonął 
próbując objąć odbicie księżyca 
w tafli jeziora 

prawda jest inna 

Li Bai co wieczór 
przybywa do Krakowa 
co wieczór oddaje tęczowego konia 
i wiewiórcze futro 
za stół na Kanoniczej 
zastawiony winem 
radosnego ducha 

pijąc 
szukam w zatokach czerwieni 
księżyca Li Baia 
to jedyne złoto które mogę dorzucić 
za pełną czarkę 
by ostatecznie smakując nieśmiertelność 
pozostać na wygnaniu
________________________________
publikacja za zgodą Autora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane