Barbara Janas - Dudek
przetarcia
tutaj jest
fabryka kochany
dokręcamy
stawy o poranku
wyginamy
miednice
mogłabym
przysiąc miewam sny
martwa
natura i głosy przychodzą zewsząd
piwnice w
formalinie
wczoraj
przestałam się rozkładać
jak dobrze
zaprogramowana maszyna
gram na
wielu strunach
a oni patrzą
to
jest tym co
patrzy na Heideggera z litością
a na Hannę z
niedowierzaniem (przecież nie istnieje taka miłość
chyba że to
nigdy nie nauczyło się kochać)
kim jest
skrawkiem
tapety suką z podwiniętym ogonem wyrzucającą
niezborne
dźwięki krzesłem stołem drzwiami porzuconym płaszczem
utopia moje
dziecko
powiedz
głośno nim zapalą się rzeczy
nim zdołasz
skoczyć w nie wiadomo co
nie wiadomo
jak
mantry mudry
totemy
Bóg kłamstwo
droga
nie wiadomo
którędy
Paryż
nie pasuję
do miejsc, w których pomieszkuję,
ani do
korzeni w białych kolanówkach.
przychodzę z
czterech stron. żadna nie należy do mnie.
chowam się w
cień. co dzień krótsza.
z tej rzeki
wychodzi się pośpiesznie. rybie łuski
pozostawiają
ślad. je ne parle pas france monsieur.
Paryż jest
zbyt odległy. bagietki, kasztany i liczi.
nie obgryzam
paznokci monsieur. maluję na czerwono.
ranki nad
Sekwaną, w namiocie już mnie dziwią.
proszę nie
robić szkicu. drażni mnie tatuaż.
hrabina w
oknie. płoną jej włosy, spadają liście.
uciec,
monsieur. uciec, tylko dokąd.
w obraz, o
którym zapomnisz.
________________________
publikacja za zgoda Autorki
publikacja za zgoda Autorki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane