wtorek, 23 lipca 2013

przychodzę z czterech stron. żadna nie należy do mnie.



Barbara Janas - Dudek



przetarcia

tutaj jest fabryka kochany
dokręcamy stawy o poranku
wyginamy miednice

mogłabym przysiąc miewam sny
martwa natura i głosy przychodzą zewsząd
piwnice w formalinie

wczoraj przestałam się rozkładać
jak dobrze zaprogramowana maszyna
gram na wielu strunach
a oni patrzą



to

jest tym co patrzy na Heideggera z litością
a na Hannę z niedowierzaniem (przecież nie istnieje taka miłość
chyba że to nigdy nie nauczyło się kochać)

kim jest
skrawkiem tapety suką z podwiniętym ogonem wyrzucającą
niezborne dźwięki krzesłem stołem drzwiami porzuconym płaszczem

utopia moje dziecko
powiedz głośno nim zapalą się rzeczy
nim zdołasz skoczyć w nie wiadomo co
nie wiadomo jak

mantry mudry totemy
Bóg kłamstwo droga
nie wiadomo którędy



Paryż

nie pasuję do miejsc, w których pomieszkuję,
ani do korzeni w białych kolanówkach.
przychodzę z czterech stron. żadna nie należy do mnie.
chowam się w cień. co dzień krótsza.

z tej rzeki wychodzi się pośpiesznie. rybie łuski
pozostawiają ślad. je ne parle pas france monsieur.
Paryż jest zbyt odległy. bagietki, kasztany i liczi.
nie obgryzam paznokci monsieur. maluję na czerwono.


ranki nad Sekwaną, w namiocie już mnie dziwią.
proszę nie robić szkicu. drażni mnie tatuaż.
hrabina w oknie. płoną jej włosy, spadają liście.

uciec, monsieur. uciec, tylko dokąd.
w obraz, o którym zapomnisz.






________________________
publikacja za zgoda Autorki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane