Władysław Szlengel urodził się w roku 1914 na Woli w Warszawie w rodzinie żydowskiego artysty malarza. Wykształcony w warszawskiej Szkole Kupieckiej, od roku 1937 publikował w warszawskich pismach wiersze oraz pisał teksty do kabaretów. W 1939 roku brał udział w obronie Warszawy. W 1940 roku znalazł się w Getcie Warszawskim, gdzie występował w literackim lokalu Sztuka na Lesznie, do którego programów Żywy dziennik pisał teksty - niby rozrywkowe.
Wielka niemiecka akcja likwidacyjna Getta w lipcu i sierpniu 1942 ominęła go, ale pochłonęła wielu jego przyjaciół - poetów i pisarzy tworzących w języku jidisz. Szlengel był jednym z nielicznych Żydów, poetów polskojęzycznych, którzy żyli i tworzyli w Getcie Warszawskim, wśród swoich, do końca. W lipcu 1942 roku zaczął pisać poezje - dokumenty, utrwalające tragiczną zagładę Żydów Getta ocalając tak cząstkę pamięci o zgładzonych, umierających i ciągle jeszcze, na krótko żywych. To uczyniło z niego największego i najtragiczniejszego żydowskiego poetę Zagłady piszącego po polsku. Utrwalił najokrutniejsze, ostateczne doświadczenie - życie i umieranie Getta.
Od sierpnia 1942 powstały, obok innych, jego wstrząsające wiersze Rzeczy, Pomnik, Ostatnia legenda o Golemie, Dwie śmierci, Już czas, Mała stacja Treblinki i Kartka z dziennika akcji
(ten ostatni o zagładzie sierocińca dr Janusza Korczaka).
(ten ostatni o zagładzie sierocińca dr Janusza Korczaka).
Władyslaw Szlengel nazwał siebie "kronikarzem tonących." W lutym 1943 napisał we wstępie przygotowanym do nigdy nie oglądanego swojego tomu Co czytałem umarłym :
Na ścianie mojej łodzi piszę wiersze-dokumenty, towarzyszom mego grobowca czytałem elaboraty poety, poety anno domini 1943, szukającego natchnienia w ponurej kronice swoich dni.Te wiersze miałem kiedyś czytać ludziom, którzy wierzyli w przetrwanie, miałem razem z nimi przeglądać ten tomik jako pamiętnik szczęśliwie przebytego koszmarnego okresu, wspomnienia z dna piekła - towarzysze mojej wędrówki odeszli, a wiersze stały się w przeciągu jednej godziny wierszami, które czytałem umarłym. Czas najwyższy uporządkować papiery.
18-19 stycznia 1943 roku nastąpiła w Getcie Warszawskim, niemiecka tzw. "druga (mała) akcja likwidacyjna." Tym razem spotkała się z czynnym, zbrojnym oporem bojowników z Żydowskiej Organizacji Bojowej. Padli ranni i zabici żandarmi niemieccy. Jak określił to Icchak Cukierman ("Antek"), jeden z dowódców ŻOB, "Żydzi zobaczyli krew na ulicach Warszawy, a nie dopiero w Treblince." Pokłosiem tej zbrojnej akcji Żydów był wiersz Szlengla Kontratak, który, już tylko na krótko, stał się w Ghetcie "hymnem czynnego oporu." Wyprzedzając o trzy miesiące Powstanie w Ghetcie Warszawskim, jest modlitwa z tego wiersza jakby współczesnym tragedii potwierdzeniem późniejszej opinii Marka Edelmana, że Powstanie w Ghetcie było "wybraniem lepszej śmierci" przez Żydów walczących bez nadziei.
Rzeczywiście, czas był dla poety Zagłady najwyższy porządkować papiery.
Władysław Szlengel zginął w kwietniu 1943 w Powstaniu w Ghetcie Warszawskim w bunkrze Szymona Kaca na Świętojerskiej 36.
Władysław Szlengel zginął w kwietniu 1943 w Powstaniu w Ghetcie Warszawskim w bunkrze Szymona Kaca na Świętojerskiej 36.
Wiersze Szlengla, aczkolwiek nie wszystkie, ocalały w rozmaity sposób, na luźnych kartkach. Wiersz Kontratak, na przykład, znalazł przypadkowo po latach Ryszard Baranowski w Józefowie pod Warszawą, rąbiąc podwójny blat pożydowskiego stołu.
WŁADYSŁAW SZLENGEL
MAŁA STACJA TREBLINKI
Na szlaku Tłuszcz - Warszawa z dworca Warschau-Ost wyjeżdża się szynami i jedzie się wprost... I podróż trwa czasami pięć godzin i trzy ćwierci, a czasem trwa ta jazda całe życie aż do śmierci... A stacja jest maleńka i rosną trzy choinki, i napis jest zwyczajny: tu stacja Treblinki. I nie ma nawet kasy ani bagażowego, za milion nie dostaniesz biletu powrotnego... Nie czeka nikt na stacji i nikt nie macha chustką, i cisza tylko wisi, i wita głuchą pustką. I milczy słup stacyjny, i milczą trzy choinki, i milczy czarny napis, że... stacja Treblinki. I tylko wisi z dawna (reklama w każdym razie) zniszczony stary napis: "Gotujcie na gazie." |
* * *
DWIE ŚMIERCI
Wasza śmierć i nasza śmierć to dwie inne śmierci. Wasza śmierć - to mocna śmierć, szarpiąca na ćwierci. Wasza śmierć śród szarych pól od krwi i potu żyznych. Wasza śmierć - to śmierć od kul dla czegoś - ...dla Ojczyzny. Nasza śmierć - to głupia śmierć, na strychu lub w piwnicy, nasza śmierć przychodzi psia zza węgła ulicy. Waszą śmierć odznaczy krzyż, komunikat ja wymienia, naszą śmierć - hurtowy skład, zakopią - do widzenia. Wasza śmierć - wy twarzą w twarz witacie się w pół drogi, nasza śmierć - to skryta śmierć kopana w masce trwogi. Wasza śmierć - zwyczajna śmierć, człowiecza i nietrudna, nasza śmierć - śmietnicza śmierć, żydowska i - paskudna. Nasza śmierć jest waszej śmierci daleką biedną krewną. Gdy spotka wasza - naszą śmierć, nie wita jej na pewno. I w czarną noc przez smugi mgieł nad miastem - w mroków piekle, dwie śmierci przeklinają się, złorzecząc sobie wściekle. Na murku - patrząc w strony dwie, podgląda kłótnię skrycie to samo chciwe, sprytne, złe i jednakowe Życie. |
* * *
JUŻ CZAS
Już czas! Czas! Długoś nas dniem obrachunku straszył! Mamy już dosyć modlitw i pokut. Dzisiaj Ty staniesz przed sądem naszym I będziesz czekał pokornie wyroku. Rzucim Ci w serce potężnym kamieniem Bluźniercze, straszne, krwawe oskarżenie. - Ostrzem toporu, brzeszczotem szabel Wedrze się w niebo jak wieża Babel I Ty, tam w górze, wielki skazaniec, Tam w międzygwiezdnej straszliwej ciszy, Ty każde słowo nasze usłyszysz, Jak Cię oskarża naród wybraniec, - Nie ma zapłaty, nie ma zapłaty !!! To, żeś nas kiedyś dawnymi laty, Wywiódł z Egiptu do naszej ziemi, To nic nie zmieni ! To nic nie zmieni ! Teraz Ci tego już nie przebaczym, że Tyś nas wydał w ręce siepaczy - Za to, że w czasie tysiącoleci Byliśmy Tobie jak wierne dzieci. Z Twoim imieniem każdy z nas konał W cyrkach cezarów, w cyrku Nerona. Na krzyżach Rzymian, stosach Hiszpanii Bici i lżeni, poniewierani. A Tyś nas wydał w ręce Kozakom, Co rwali w strzępy Twój święty zakon. Za męki getta, widma szubienic My upodleni, my umęczeni - Za śmierć w Treblince, zgięci pod batem, Damy zapłatę !! Damy zapłatę !! - Teraz nie ujdziesz już swego końca ! Gdy Cię sprowadzim na miejsce kaźni, 100-dolarowym złotym krążkiem słońca Ty nie przekupisz wartownika łaźni. I kiedy kat Cię popędzi i zmusi, Zagna i wepchnie w komorę parową, Zamknie za Tobą hermetyczne wieka, Gorącą parą zacznie dusić, dusić, I będziesz krzyczał, będziesz chciał uciekać - Kiedy się skończą już konania męki, Zawloką, wrzucą, tam potwornym dołem Wyrwą Ci gwiazdy - złote zęby z szczęki - A potem spalą. I będziesz popiołem.
Warszawa, getto, grudzień 1942
|
* * *KONTRATAK
_________________________________ źródło: zwoje-scrolls |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane