Zazwyczaj najtrudniej jest siedzieć w pierwszym rzędzie.
Autor jest na wyciągnięcie ręki, a prowadzący może kopnąć w kostkę. Chrapanie
jest trudne i wręcz nieosiągalne.
A tak od początku Instytut Mikołowski imienia Rafała
Wojaczka pod wodzą „Ojca Dyrektora” Melexa /Maciej Melecki/ jest miejscem na
tyle przytulnym, że poeci znajdują tu swój kącik. Poeci z kraju i zagranicy
prezentują się w dawnym mieszkaniu Wojaczka często i chętnie.
Wczoraj, w piątek (19.10.2012)
zapachniało „Nową Falą” - czy nowa? Stara jak świat, ale tak ją
nazywają. Epitafium dla Lucy Jerzego Kronholda wydane przez Zeszyty
Literackie, cena okrutna, z cztery piwa w knajpie na prowincji. Czytać niby każdy
może, ale autor najlepiej rozumie co czyta. Poeta Jerzy udźwignął - głos ma
wyraźny z dobrą dykcją i artykulacją. Obecnie mało który autor czyta z tak
„otwartym gardłem i szacunkiem dla każdej zgłoski, akcentu” - zazwyczaj autorski głos jest beznamiętny wręcz wstydliwy.
Młodzi to dopiero potrafią zaszaleć, spieszą się i szepczą tak w papier - nawet myślą, że to jakaś „amerykańska dykcja” - oni to potrafią pisać, a czytać to nie muszą. Wiadomo, są „szeptasy” i „wyjce”, te ostatnie to dopiero dają czadu, dostają mikrofon i sala głuchnie, spać się nie da nawet obok za ścianą.
Młodzi to dopiero potrafią zaszaleć, spieszą się i szepczą tak w papier - nawet myślą, że to jakaś „amerykańska dykcja” - oni to potrafią pisać, a czytać to nie muszą. Wiadomo, są „szeptasy” i „wyjce”, te ostatnie to dopiero dają czadu, dostają mikrofon i sala głuchnie, spać się nie da nawet obok za ścianą.
Jerzy Kronhold czytał wybornie z dużą kulturą ale przede
wszystkim miał co czytać.
W tytułowym wierszu Epitafium dla Lucy uniósł,
udźwignął bitelsowską „Łucję na niebie
z diamentami...” tchnął w nią wiatr
życia „wykarczowałaś fragment/ ludzkiego serca żeby/ był tam tak mały kącik/
dla wiewiórki albo jeża/ i czasem walc rozbrzmiewał/ ten Brahmsa As-dur”. Zwyczajnie spać nie dał, prowadził gdzieś po „Sztandar 4
Pułku” wspominając „O majtkach” czy „Starych Pieczkach”, a wszystko z dystansem
i naturalnym postrzeganiem detalu tworzącego życie.
i naturalnym postrzeganiem detalu tworzącego życie.
Na koniec
ogłosił sensacje i przedstawił wiersz Wojaczka z sześćdziesiątego piątego roku
nie publikowany, o śmierci, śniegu i zimie. Zapowiedział publikacje
z
opracowaniem. Opowiedział o wspólnym życiu z Rafałem w akademiku. Lekturach
i fascynacjach. O nowofalowych kumplach wypowiadał się z atencją, ale powściągliwie. Obiecał Instytutowi oryginał Wojaczkowego wiersza do archiwum dla potomnych - byłem tam, więc zaświadczam, ale zobaczymy - wiadomo justica poetica.
i fascynacjach. O nowofalowych kumplach wypowiadał się z atencją, ale powściągliwie. Obiecał Instytutowi oryginał Wojaczkowego wiersza do archiwum dla potomnych - byłem tam, więc zaświadczam, ale zobaczymy - wiadomo justica poetica.
Jerzy Kronhold - ur. 1946 w Cieszynie, poeta, w
latach 1968-75 członek grupy poetyckiej Teraz. Opublikował m.in.
tomy wierszy: Samopalenie (1972), Baranek lawiny (1980), Oda do ognia (1982), Niż (1990), Epitafium dla Lucy (2012).
Leszek Szaruga tak charakteryzuje Epitafium dla Lucy:
"Mocne i wyraziste wiersze, których siłą jest przede
wszystkim skupienie się na szczególe, zdolność precyzyjnego opisu drobnych
pozornie epizodów, skrótowość, jakby wywiedziona ze szkoły japońskiego haiku.
Ta poezja – zdystansowana i emocjonalnie wyważona – przynosi nie tylko
refleksję o przemijaniu, ale też skrupulatnie restauruje świat miniony, okres
dzieciństwa i młodości, których wydarzenia i przeżycia nabierają po latach
nowych znaczeń".
Wojciech Michalec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane