sobota, 20 października 2012

Wieczór z Lucy a raczej z „Epitafium dla Lucy” - felieton



       Zazwyczaj najtrudniej jest siedzieć w pierwszym rzędzie. Autor jest na wyciągnięcie ręki, a  prowadzący może kopnąć w kostkę. Chrapanie jest trudne i wręcz nieosiągalne.

A tak od początku Instytut Mikołowski imienia Rafała Wojaczka pod wodzą „Ojca Dyrektora” Melexa /Maciej Melecki/ jest miejscem na tyle przytulnym, że poeci znajdują tu swój kącik. Poeci z kraju i zagranicy prezentują się w dawnym mieszkaniu Wojaczka często i chętnie.
Wczoraj, w piątek (19.10.2012)  zapachniało „Nową Falą” - czy nowa? Stara jak świat, ale tak ją nazywają. Epitafium dla Lucy Jerzego Kronholda wydane przez Zeszyty Literackie, cena okrutna, z cztery piwa w knajpie na prowincji. Czytać niby każdy może, ale autor najlepiej rozumie co czyta. Poeta Jerzy udźwignął - głos ma wyraźny z dobrą dykcją i artykulacją. Obecnie mało który autor czyta z tak „otwartym gardłem i szacunkiem dla każdej zgłoski, akcentu” - zazwyczaj autorski głos jest beznamiętny wręcz wstydliwy.


 Młodzi to dopiero potrafią zaszaleć, spieszą się i szepczą tak w papier  - nawet myślą, że to jakaś „amerykańska dykcja” - oni to potrafią pisać, a czytać to nie muszą. Wiadomo, są  „szeptasy” i  „wyjce”, te ostatnie to dopiero dają czadu, dostają mikrofon i sala głuchnie, spać się nie da nawet obok za ścianą.
Jerzy Kronhold czytał wybornie z dużą kulturą ale przede wszystkim miał co czytać. 
W tytułowym wierszu  Epitafium dla Lucy uniósł, udźwignął bitelsowską „Łucję na niebie 
z diamentami...” tchnął w nią wiatr życia „wykarczowałaś fragment/ ludzkiego serca żeby/ był tam tak mały kącik/ dla wiewiórki albo jeża/ i czasem walc rozbrzmiewał/ ten Brahmsa As-dur”. Zwyczajnie spać nie dał, prowadził gdzieś po „Sztandar 4 Pułku” wspominając „O majtkach” czy „Starych Pieczkach”, a wszystko z dystansem 
i naturalnym postrzeganiem detalu tworzącego życie.
            Na koniec ogłosił sensacje i przedstawił wiersz Wojaczka z sześćdziesiątego piątego roku nie publikowany, o śmierci, śniegu i zimie. Zapowiedział publikacje 
z opracowaniem. Opowiedział o wspólnym życiu z Rafałem w akademiku. Lekturach 
i fascynacjach. O nowofalowych kumplach wypowiadał się z atencją, ale powściągliwie. Obiecał Instytutowi oryginał  Wojaczkowego wiersza do archiwum dla potomnych - byłem tam, więc zaświadczam, ale zobaczymy - wiadomo justica poetica.

Jerzy Kronhold - ur. 1946 w Cieszynie, poeta, w latach 1968-75 członek grupy poetyckiej Teraz. Opublikował m.in. tomy wierszy: Samopalenie (1972), Baranek lawiny (1980), Oda do ognia (1982),  Niż (1990), Epitafium dla Lucy (2012).

Leszek Szaruga tak charakteryzuje Epitafium dla Lucy:
"Mocne i wyraziste wiersze, których siłą jest przede wszystkim skupienie się na szczególe, zdolność precyzyjnego opisu drobnych pozornie epizodów, skrótowość, jakby wywiedziona ze szkoły japońskiego haiku. Ta poezja – zdystansowana i emocjonalnie wyważona – przynosi nie tylko refleksję o przemijaniu, ale też skrupulatnie restauruje świat miniony, okres dzieciństwa i młodości, których wydarzenia i przeżycia nabierają po latach nowych znaczeń".


Wojciech Michalec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane