Christos Kargas
(Za/U)wodzenie
Zamierzałem napisać wiersz,
zostać dla ciebie kwiatem.
Wystraszyłem się jednak przesady.
Było to wtedy, gdy piasek opadał, odpływ
zaczynał wciągać: zobaczyłem bilon
miłości porozrzucany po plaży i poczułem wstyd.
Tym bardziej, że intencje też były letnie.
Wtedy - choć byłem przecież kochany -
powiedziałaś, że nie chcesz takiego faceta,
a ja nie chciałem się zmienić.
zostać dla ciebie kwiatem.
Wystraszyłem się jednak przesady.
Było to wtedy, gdy piasek opadał, odpływ
zaczynał wciągać: zobaczyłem bilon
miłości porozrzucany po plaży i poczułem wstyd.
Tym bardziej, że intencje też były letnie.
Wtedy - choć byłem przecież kochany -
powiedziałaś, że nie chcesz takiego faceta,
a ja nie chciałem się zmienić.
mowa!
starzec obleśny od lat chowa się w moim torsie
gryzie tam każdy narząd, krew prosto z serca chłepce
wysysa kłęby dymu z pęcherzy schorzałych płuc
płacze często w dzień czy w noc, oskarża, że go nie chcę
w wannie cicho pluskając wychodzi gdy się kąpię
masuje plecy, ciało suszy pocałunkami
bobas niesforny wykradł klucze od mojej twierdzy
cieszy się psując - nicpoń, dworuje mi pod nosem
ciężka z niego choroba, często mi przypomina:
będziemy żyli dobrze mówiła, nie pamiętasz? -
mała skrzywiona mino, ubranka mięciuteńkie
dobre jak młode wino, nasze życie doczesne
lecz jeśli nas ukocha, zapodam jej w prezencie
stworzenie promieniste, by je niańczyła wiecznie
a gdy powie umieram jej zwątlały rozumek
pobiegnę i nauczę, co może znaczyć mogę
gryzie tam każdy narząd, krew prosto z serca chłepce
wysysa kłęby dymu z pęcherzy schorzałych płuc
płacze często w dzień czy w noc, oskarża, że go nie chcę
w wannie cicho pluskając wychodzi gdy się kąpię
masuje plecy, ciało suszy pocałunkami
bobas niesforny wykradł klucze od mojej twierdzy
cieszy się psując - nicpoń, dworuje mi pod nosem
ciężka z niego choroba, często mi przypomina:
będziemy żyli dobrze mówiła, nie pamiętasz? -
mała skrzywiona mino, ubranka mięciuteńkie
dobre jak młode wino, nasze życie doczesne
lecz jeśli nas ukocha, zapodam jej w prezencie
stworzenie promieniste, by je niańczyła wiecznie
a gdy powie umieram jej zwątlały rozumek
pobiegnę i nauczę, co może znaczyć mogę
W-reszcie
Chciała być jakąś.
Nijaką siebie nijak nie widziała.
Jak tu jednak znienijaczeć,
gdy nikt nie dba o jakość?
- Nie „jak”, tylko „czym”! -
jęczy niejaki Majakowski,
dziwnie jakoś słyszalny
przez wieko niejakości,
czym ją przeraził,
a jaki niczym strusie pierzchały,
choć to nie byle-jakie bydło.
Nijaką siebie nijak nie widziała.
Jak tu jednak znienijaczeć,
gdy nikt nie dba o jakość?
- Nie „jak”, tylko „czym”! -
jęczy niejaki Majakowski,
dziwnie jakoś słyszalny
przez wieko niejakości,
czym ją przeraził,
a jaki niczym strusie pierzchały,
choć to nie byle-jakie bydło.
____________________________
publikacja za zgodą Autora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane