czwartek, 18 grudnia 2014

słowa odrywają się od znaczeń


Teresa Rudowicz 

Prolog

                                             Możliwość obcowania z ciotkami – jest jak
                                            możliwość noszenia ręcznie haftowanych spódnic.
                                                                                    Paulina Kowal



Basia poszła pierwsza. zbyt młoda
łatwo pozwoliłam jej odejść. został zapach
gorajki na działkach, kompot z rabarbaru,
zostało imię nadane sobie w sakramencie.

Lodzię żegnałam najdłużej. ciągle jeszcze
wybieram drogę obok kamienicy,  
ten sam kostropaty bruk podwórka.
szukam cieni, skrzypiących schodów.
czegokolwiek.

Krysia w dziecięcym języku znaczyła wakacje,
wspinaczkę po drzewach, okno z widokiem
na odzyskaną rzekę, kresowe dumki,
smutne jak myśl –

– Teresa… będzie następna.




Parodos
na ile świat mi bratem
i ja ze światem na ile
w ślad na ile rozbrat

nigdy nie byłam w Księżym Młynie
ale to właśnie tu spotkałam cię po raz pierwszy
w życiu najłatwiej o miejsca i mniejsza o nazwę:
wspólne, magiczne czy święte.

słowa odrywają się od znaczeń: mała dziewczynka
nie jest już małą dziewczynką, a drzewo, dom i ogród
zmieniają kolejność w konieczność.

koniec może być początkiem – terapeuta wie
jak stać się z powrotem złotowłosą,
jak dotrzeć do tamtego domu, pod tamtą gruszę,
zrywać maliny z krzaka. potem długo myć ręce.

grzeczne dziewczynki nie dotykają się same,
a złe córki nie rodzą dzieci.

zło, zło, zło, do piekła by się szło,
pal je licho, byle cicho.

iść boso po trawie wprost do sadu, śmiać się
z odrapanych kolan i z mysich ogonków
w za dużych kokardach.

jeśli rzeczywiście, co drugi głupi ma szczęście,
jedna z nas dostanie łut.

dwa kroki w przód.
złud w bród.

*
prawdy objawione
ja w one

one w ja
wiara




Exodos

kiedy otworzą bramy żadna armia nie będzie zwycięska
po tej czy po tamtej stronie staniesz tak samo pojedynczy
i tak samo daleko każde z twoich źródeł – nie trafisz z powrotem
choć myślisz że to łatwe łatwiejsze niż zasnąć i obudzić się
w tym samym miejscu pod tym samym niebem na którym teraz
rysujesz palcem kreski widzisz mój mały to cięciwa
musi być dobrze naciągnięta inaczej nie uda się sztuczka
nie spadnie z nieba żaden ptak nie padnie żadne zwierzę
a wszystkie wodopoje strumyki jeziora zmaleją do rozmiaru kropli
ziarnka grochu trzymam je w dłoni i dobrze mi z tym
i nie chcę żebyś kiedykolwiek przynosił mi kwiaty

*
odkrywam karty – dziesiątka kielichów a może pucharów
zdobytych w mistrzostwach półświatka z którego wyrosłam
na dużą i mądrą dziewczynkę tak mówią kiedy czegoś chcą
uśmiechają się przy tym nie lubię tych uśmiechów
ich też nie lubię dlatego czasem zabieram im portfele
wczoraj kupiłam sobie bluzkę ma osiem guzików
i każdy zapinany na małą sznurkową pętelkę
wisielec radzi poczekać na lepszy czas na głupca
z którym zgubię się w tłumie zniknę

*
biały królik Alicjo ten biały królik nie daje mi spokoju
biega a oni patrzą i te ich oczy wszędzie za mną chodzą
wczoraj widziałam je w metrze u brodacza z fajką
a dzisiaj  zagrodziły mi drogę kiedy przechodziłam przez park
były zimne niebieskie jak oczy gestapowca z opowiadań Marii
myślisz że to on wracał właśnie z Pawiaka z głową koguta zamiast swojej
a może to był kot albo tylko jego uśmiech albo ci czterej muzykanci
każdy ze swoją melodią zamkniętą w czarnej skrzynce mówią że to cylinder
ale ja im nie wierzę w lustro też nie wierzę i w żadną drugą stronę



______________________
publikacja za zgodą Autorki


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisy ad personam będą usuwane