20 września w poznańskiej kawiarnii Poema Cafe odbył się
wieczór poetycki dwóch młodych autorów – Karola Samsela, poety i krytyka z
Ostrołęki, oraz Macieja Rasia, poety z Poznania. Spotkanie było w dużej mierze
oparte na kontrastach – Karol Samsel, twórca zaledwie 28-letni, a już mający na
koncie blisko 10 publikacji poetyckich (ostatnio – wydane w szczecińskiej
Formie Więdnice), tworzący wiersze naszpikowane odniesieniami kulturowymi,
nie bojący się abstrakcji i patosu; Maciej Raś, autor jednej ksiązki poetyckiej
(Pasmo), którą, jeśli wierzyć autorowi, pisał 7 lat – tworzący wiersze
obserwacyjne, ironiczne, ze zdystansowanym do rzeczywistości podmiotem
lirycznym. Jedna rzecz była wspólna: obaj autorzy wypadli bardzo dobrze.
W przypadku Karola Samsela nie
było to zaskoczeniem. Poeta pisze teksty
– wydawałoby się – przeznaczone głównie do analizowania w domu, z
krytycznoliterackim „śrubokrętem”, i – najlepiej – słownikiem wyrazów obcych.
Jednak wspomniany przeze mnie patos, połączony z charakterystycznym, głębokim,
„radiowym” głosem autora, plus charakterystyczna interpretacja doskonale
sprawdzają się na żywo. Samsel, zdając sobie zapewne sprawę, że podczas
bezpośredniej konfrontacji z publicznością sens jego tekstów może umykać,
stawia na muzyczność, na brzmienie, które ma intuicyjnie, podskórnie uwodzić.
Co ważne – autor nie jest w tym sztuczny. Ten patos nie jest pozą, jest
całkowicie naturalny
i wiarygodny.
Samsela jednak miałem już okazję
widzieć kilka razy, więc jego dobry występ nie był dla mnie zdziwieniem.
Natomiast bardzo pozytywnie zaskoczył Maciej Raś, autor nie tylko debiutujący,
ale
i występujący rzadko, w czytaniu pewny siebie, z pomysłem na interpretację
swoich tekstów. Chodził po sali, czytał z podwyższenia (stojąc na krześle),
potrafił zainteresować słuchaczy, nie był ani przestraszony, ani po rutyniarsku
zblazowany.
Równie dobre wrażenie autorzy
sprawili podczas odpowiedzi na pytania. Dociekliwy, wnikliwy prowadzący
Grzegorz Wołoszyn potrafił sprowokować do ciekawej dyskusji, w którą mimowolnie
musiałem się włączyć, gdyż padło pytanie o recenzję książki Macieja Rasia
mojego autorstwa, w której pozwoliłem sobie na delikatną krytykę – jednak nie
książki jako całości, a kilku pojedynczych tekstów. Prawda jest taka, że z
perspektywy czasu uważam Pasmo za jeden z ciekawszych debiutów 2013.
Jego autor w rozmowie dowcipny i bezpretensjonalny (na wizualne skojarzenie z
Lechoniem odparł „Myślałem że jestem od niego przystojniejszy”), poza
tym wyluzowany (jak nigdy) Karol Samsel,
w rozmowie równie ciekawy jako poeta i jako naukowiec oraz autor książek
krytycznoliterackich – obydwaj do spółki z wnikliwą publicznością oraz dociekliwym
prowadzącym potrafili stworzyć dyskusję o dużej temperaturze i sporym
skondensowaniu treści.
Konkluzja po takim spotkaniu może
być tylko jedna, czyli apel do wszelkiej maści organizatorów spotkań, czytań,
wieczornic, festiwali – dalej zapraszajcie Samsela i dużo częściej zapraszajcie
Rasia. Autorzy młodzi, inteligentni, mający coś ciekawego do przekazania,
posiadający wiedzę, którą jednak potrafią podzielić się w sposób naturalny i
bezpretensjonalny, zdarzają się rzadko. Poeci umiejący zaprezentować własne
teksty w taki sposób, aby zabrzmieć wyraziście, a jednocześnie bez przesadnego
aktorstwa czy pretensjonalności, zdarzają się jeszcze rzadziej. Nie tylko wśród
autorów debiutujących.
Jakub Sajkowski
foto: Grażyna Paterczyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane