Łukasz Lipka
Pożegnanie
cóż
za tłum się zebrał
co
się stało
chowają
młodego Wertera
biedny
chory
na miłość
palnął
sobie w łeb
podobno
ona go nie chciała
nic
dziwnego przecież
nie
umiał kochać
ogród
zarósł
ogrodnik
był na urlopie
leczył
swe skołatane nerwy
w
kamieniołomie
za
wikt i opierunek
ale
to nic
on
też nie żyje
Rozmowa
rozumiem
już Panie
twoja
samotność w tabernakulum
jesteś
sam zamknięty szczelnie
w
szafie pancernej
a
jesteś wśród tłumów
czasem
pojedynczych ludzi
chcesz
działać a ograniczają Cię
pragniesz
pracować
żyć
a
jesteś pod kloszem
jakaż
zachłanność i egoizm
musisz
być w jednym miejscu Panie
w
złotej klatce
przywykłeś
już do tego
jaka
będzie dalsza historia
wie
tylko nieznane
a
może los
może
cele które wyznaczamy
by
po ich osiągnięciu nadal była pustka
zamknięcie
Szczyt
oto
widzę już mój cel
zobaczyć
go można po wejściu na inną górę
jesienne
słońce w resztkach gasnącego dnia
tam
jest samotnia
pustelnia
czy
zdążę wejść i osiągnąć to co zamierzam
zmrok
zaczyna powoli zapadać
nic
dziwnego
jestem
w lesie mieszanym
gęstym
jakby
przez wieki żaden drwal z toporem się nie pojawił
chyba
już nie zdążę przed nocą
a
jeszcze dolinę trzeba pokonać
w
niej jest już noc
tam
pustkowie
trzeba
wziąć płaszcz
okryć
się nim i położyć
nie
można zejść do doliny
może
rano będzie można to zrobić
położyć
się można na zboczu góry
można
z niej zobaczyć cel
wzruszysz
się i pocieknie ci łza
spokój
zostałem
na tym zboczu
nie
podniosłem się już nigdy
łza
na policzku zastygła
tak
jak wzrok wpatrzony w upragniony cel
już
świta
_____________
publikacja za zgodą Autora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane