Roma Jegor
Niezależni
Robimy
co możemy -
sadzimy
orzechy
i
obdzieramy ziemię ze skóry
pismem
klinowym usiłujemy zapisać
westchnienia
Robimy
co musimy -
przygarniamy
koty
i
dzieci oddajemy do adopcji
Chcemy
być samodzielni kiedy wkładamy buty
ciągle
uzależnieni od seksu i kawy
od
deszczu i tramwajów wschodów i szeryfów
Ktoś
trzyma nas na smyczy wypuszcza na próbę
Mapy
mamy nie swoje i życie jak jętka
kochamy
jak możemy do krwi i do świtu
Żyjemy
na bezdechu
umieramy
pełnymi garściami
narkomani
na pastwie kotów dzieci
lotów
balonem i kina
adoptowani
tylko na chwilę
przez
jakiegoś Juliusza Verne’a
Na
naszych dniach i nocach -
kroniki
filmowe
szkółka
zdobywania pałaców zimowych i letnich
Po wszystkim rechot suwaka
Po wszystkim
wieczór odzyskuje zmysły
Wyostrza wzór
chodnika i światło latarni
Idzie szumiąc
sukienką jak kurtyną deszczu
Oddechem bez
oddechu napiętym jak skrzypce
Po wszystkim
strach umiera rozpacz się rozpada
Ciało jest
skrawkiem czegoś co się spruło w mroku
Słonym
jeziorem jarem i kocią kuwetą
Popiołem skupem
złomu i umarłym bratkiem
Po wszystkim
choćby zniknął choćby go zabrali
Nie spojrzysz w
oczy domom chodnikom i skrzypcom
Nie zetrzesz
wstrętu solą pumeksem i drzwiami
W supeł zwiążesz miękką golizną
gałęzi
____________________________
publikacja za zgodą Autorki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane