Wojciech Michalec
Perski dywan Jasmin
Masz takie piękne - długie rzęsy
a dywan musi być jedwabny - jak ty
palce cudownie czułe, biegają po osnowie
Pewnie z zimą - gdy perły obsiądą trawy
będę dłonią pieścił kobierzec - nie Ciebie
musi być w rąby w czerwień - twych ust
Jestem taki ubogi, tym moim życiem
będę biedniejszy - bez ciebie
dywanu nie sprzedam
za morzem - nikt nie zrozumie
Dom napełnię czystością - dotykiem ciebie
będziemy z nim czekać na słowo od - twoich
łza płynie na policzek wspomnieniem - głębi oczu
tak chciałbym zanurzyć się z tobą w jesienny las
ponieśmy te barwy razem, ku spełnieniu Jasmin
Dłonie masz takie pracowite, szybkie
lato jeszcze, serce mi mówi - że tęsknisz
połączy nas - dywan przed jesienią...
Masz takie piękne - długie rzęsy
a dywan musi być jedwabny - jak ty
palce cudownie czułe, biegają po osnowie
Pewnie z zimą - gdy perły obsiądą trawy
będę dłonią pieścił kobierzec - nie Ciebie
musi być w rąby w czerwień - twych ust
Jestem taki ubogi, tym moim życiem
będę biedniejszy - bez ciebie
dywanu nie sprzedam
za morzem - nikt nie zrozumie
Dom napełnię czystością - dotykiem ciebie
będziemy z nim czekać na słowo od - twoich
łza płynie na policzek wspomnieniem - głębi oczu
tak chciałbym zanurzyć się z tobą w jesienny las
ponieśmy te barwy razem, ku spełnieniu Jasmin
Dłonie masz takie pracowite, szybkie
lato jeszcze, serce mi mówi - że tęsknisz
połączy nas - dywan przed jesienią...
Neutronowy księżyc
Nie umrę w hotelu
z przetrąconym korytarzem
Ludzie w podróży
mają inne krajobrazy
Za oknem lud pogasił
światła na blokowiskach
Nienawiść tulą staruszki
bezzębne za firanką
Modlą się jedynie
trzecioklasiści i wariaci
Psychotropowe sny
oderwą od plastikowej
Podłogi, pewny grosz
i etat, zapewnia opiekę
Miasto wysrane i
syte przewraca się na drugi
Bok, dziś trzeci
miesiąc ósmego trymestru
Ozyrys puszcz łódki
ze skóry niewolników
Kadź krwi staje się
Morzem Czerwonym
Jest rytmicznie głębiej,
kołysz biodrami
Najtańszy pokój z
widokiem na Sodomę
Ma rysy dziewczęce
a w uśmiechu pokazuje
Białe zęby łódki
skaczą na falach zapala
Księżyc, trzymasz
żebra kaloryfera
Krzycz, krzycz może
obudzisz
Zmienią pościel i
zamiotą okruchy pod łóżko
W rzece widziano
ryby, otwarto nowy sklep
Zamek mają odnowić,
na targu tłumy
Widzisz tam na trawie
szron jak biało
Zima przyjdzie, sikorki
zapukają
Strącam okruchy ze
stołu zasypiasz
Lampa niech świeci
zostanę jeszcze
Sześcionogi pies
przeskakuje Żółtą Rzekę
Dziesięcionogi ja
dopadam go na wzgórzach
Dziewice i jednorożce
bawią się w mule
Feniks okazuje się
jednorazowa tandetą
Pokocham cię o świcie
w hotelu nad rzeką
W południe wypiję
kawę, poznam cię
Wyczesującą złote
runy do urny
Neutronowy księżyc,
pełnia i ja patrzący jak śpisz
Czarna Przemsza,
biała mgła, szron
Zakochani - ballada
jest most na południu
byłem tam nie sam
zamykają tam miłość
widziałem nie sam
kłódki rdzewieją czas płynie
zakochani skaczcie z mostu
woda zimna bezlitosna
uchrońcie miłość
zatrzymajcie czas
domy płyną samochody dzieci
widziałem nie sam
wieczory dzielą poranki ranią
byłem tam nie sam
kłódki rdzewieją czas płynie
zakochani skaczcie z mostu
woda zimna bezlitosna
uchrońcie miłość
zatrzymajcie czas
jest most na południu
byłem tam nie sam
zamykają tam miłość
widziałem nie sam
kłódki rdzewieją czas płynie
zakochani skaczcie z mostu
woda zimna bezlitosna
uchrońcie miłość
zatrzymajcie czas
domy płyną samochody dzieci
widziałem nie sam
wieczory dzielą poranki ranią
byłem tam nie sam
kłódki rdzewieją czas płynie
zakochani skaczcie z mostu
woda zimna bezlitosna
uchrońcie miłość
zatrzymajcie czas
___________________________
publikacja za zgodą Autora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane