Kulki rtęci*
Wojciecha Roszkowskiego, będące Główną Nagrodą Świdnickiego IV Ogólnopolskiego
Konkursu na autorską książkę literacką, w pełni zasługują na miano jednej z
najlepszych poetyckich książek roku 2011. Zarówno pod względem szaty graficznej,
jak i treści. Rzadko się zdarza, by tomik poetycki był dziełem sztuki, a tak
jest w przypadku „Kulek”. Jest w tym dużo zasługi Kamili Lebiedzińskiej. Ilustracje
(w większości graficzne kolaże), proste inicjały niczym z średniowiecznych
inkunabułów, współgrają z tekstem, a okładka z połyskującymi rozsypanymi
literami tytułu imituje srebrzyste
kuleczki rtęci.
Pierwsze
pytanie: dlaczego Kulki rtęci? Z czym sie one najczęściej kojarzą?
Rtęć ma specyficzne właściwości. Zapewne
niektórzy pamiętają stare lekarskie szklane
termometry i znajdujący się wewnątrz nich okrągły zbiorniczek rtęci ze
słupkiem - cieniutką retortą, a potem - owo nabożne wpatrywanie się, czy po
wyjęciu spod pachy zostanie przekroczony rubikon powyżej 36,6 kreski, wtedy
będzie można zostać (i poleżeć) w domu. Zaniepokojona mama dotknie rozpalonego
czoła, przyniesie aspirynę i ciepłą herbatę z sokiem malinowym. Czasem zbyt
impulsywnie wyjęty termometr, moment nieuwagi i
- trach! Termometr upadnie na podłogę i rozbije się na tysiące drobnych kawałeczków,
a wtedy... zaczyna się spektakl. Seans kulek rtęci. Rozbiegną się po całej podłodze. Gdy będziemy je próbowali
złapać - nie dadzą się zebrać w całość. W zetknięciu z palcami będą się dzielić, uciekać, łączyć w mniejsze
lub większe kulki, zwodzić w nieskończoność. Czy zatem tak jest z wierszami
Wojciecha Roszkowskiego? I tak, i nie.
Kompozycja „Kulek” odbiega od publikowanych
ostatnio wielu tomików
z osobnymi
rozdziałami i podrozdziałami, jest sensu
stricto jedną wielką symfonią. Tak, to porównanie jest jak najbardziej na
miejscu. Na początek niespodzianka; w tomiku nie znajdziemy żadnego wiersza
będącego implicite nawiązaniem do
tytułu zbioru! Zaś pierwszy wiersz, recykling
(s.5), zapowiada pikowanie w wąskie szczeliny między opakowaniami,
szczeliny gdzie wszystko już nieostre.
Moim zdaniem - nie wszystko,
i nie jest to zarzut wobec Autora tenisistek, który sensualistycznie
biorąc oswaja zimne przestrzenie (z
wiersza Styczna. s.6) ,by przez rozpoznawanie zapachów rozpocząć
wędrówkę, wgłębiając się w coraz bardziej
wielowymiarowe przestrzenie.
W nieustannym poszukiwaniu damy karo, noszącej imię Luizy, bądź Anny, Ani, Marii,
Uli, Camille, blond Izoldy, czy to małej Kasi, pełne zapachów, smaków,
nieustannej fascynacji dziewczęcością i kobiecością, żeby nie powiedzieć - wręcz
jej stygmatami, esencją! W tej poetyckiej
podróży (poeta bardzo rzadko dopuszcza podmiot liryczny
w pierwszej osobie liczby pojedynczej!), narracja
trwa w tle, uniwersalnym tle; albo
w wybranych miejscach, gdzie nasz cicerone wiedzie przez placówkę, Pszczółczyn, Białystok (czyli…
każde inne miasto!), Lizbonę, Dąbrówkę, zwiedzając przy tym cmentarze, szpitale (np. brudownik. s.25), hipermarkety.
Żadne z tych miejsc nie jest przypadkowe, stanowi styczną układającą się w harmonijną
całość.
Takim przykładem jest jeden z najpiękniejszych wierszy Roszkowskiego,
godny przytoczenia w całości:
nokia connecting people
strzępki w ciekłym krysztale. tapety: pokój, za szybką ciemny
zaułek, dziewczynka tuli iskrę, osłania od wiatru. klik, wibracje
w plamkach febry, gwiaździsta noc nad rodanem van gogha. cyprys
skleja
niebo z ziemią zbyt cienką pajęczyną. w tropikach drżą
tekturowe domki –
haiti, może inne miejsce – tarło płyt głównych. talie rozsypane
w drobne
piksele. czasowo niedostępny operator, który jest rybakiem,
suszy sieci
na palach lub krzyżach i tasuje karty. przyjdą po kilku
tygodniach, przysięgam,
przyjdą, sms-y od zmarłych – wyślij pomoc, wciąż
żyjemy. kocham cię – jak listy
w butelkach rzucone na łaskę przypływu. dusze w trumienkach z
ciekłego
kryształu – żywe motyle, jakby żywe, tlą się wolno, lekko parzą
palce.
W poetyckiej kosmogonii
Wojciecha Roszkowskiego odnajdujemy liczne tropy -
w tym ludyczne - Cmentarz niewiniątek cz. 1 - nieprzypadkowo
cytowany Johannes Huizinga znany z Homo
ludens i Patrick Suskind - cytatem z Pachnidła - Cmentarz niewiniątek cz. 2) filozoficzne (Blaise Pascal), malarskie
(Vermeer, Van Gogh), poetyckie (Auden, Larkin, Pessoa ,Norwid). Ten ostatni - szczególnie, bo nie sposób zauważyć,
iż liryka, którą uprawia Roszkowski miejscami koresponduje z twórczością Cypriana Norwida (tu dygresja - przyłączam się do apelu profesora Juliusza Gomulickiego - odkamilujcie Norwida! Wszak imię Kamil było z bierzmowania. Cyprian Ksawery Gerard Walenty Norwid, tego imienia prawie nie używał!). Wyrasta z norwidowskiego odpowiednie rzeczy dać słowo, kilka wierszy w „Kulkach” wprost nawiązuje do twórczości Poety z Laskowa.
iż liryka, którą uprawia Roszkowski miejscami koresponduje z twórczością Cypriana Norwida (tu dygresja - przyłączam się do apelu profesora Juliusza Gomulickiego - odkamilujcie Norwida! Wszak imię Kamil było z bierzmowania. Cyprian Ksawery Gerard Walenty Norwid, tego imienia prawie nie używał!). Wyrasta z norwidowskiego odpowiednie rzeczy dać słowo, kilka wierszy w „Kulkach” wprost nawiązuje do twórczości Poety z Laskowa.
(…)jesteś i ty. - nie sięgaj po nie, proszę.
są czarne, czarne! - powtarzam
chichocząc,
jakby od tego zależeć miał wszechświat, jakby dzięki temu
mogły
przyrosnąć wyrwane przed chwilą skrzydła majowego chrabąszcza.
teraz rozumiem,
czym są zwierciadła, skąd znam przedmieście ivry
i ludzi
ubranych w dziewiętnastowieczne stroje. a jeśli przejdą?
są z tyłu,
przed weneckimi lustrami.
kwiaty (s. 40)
Mnie najbardziej
poruszył wiersz autoportret po autopsji (s .27), kiedy
podmiot liryczny - porte parole autora(?), zaczyna od dość szczegółowej topografii
miejsca lirycznego zdarzenia, (hipermarket, w pobliżu szkoła muzyczna). Nikogo
nie dziwią mieszające się różne światy, w tym wszechogarniającego
konsumpcjonizmu, włącznie ze sprzedawanym
kocykiem z reprodukcją lekcji anatomii doktora Tulpa (sic!),
by w końcowych strofach podporządkować swój chromatyczny opis metafizycznemu doznaniu śmierci. Podmiot liryczny (auto)ironicznie podkpiwa z niemożności wyartykułowania litery - r -. Dopisek naprowadza na właściwy trop (znowu kłania się Norwid!).
by w końcowych strofach podporządkować swój chromatyczny opis metafizycznemu doznaniu śmierci. Podmiot liryczny (auto)ironicznie podkpiwa z niemożności wyartykułowania litery - r -. Dopisek naprowadza na właściwy trop (znowu kłania się Norwid!).
autoportret po autopsji
dzień jak każdy inny, na ulicach ścigają się
ambulanse,
w hipermarketach wózki na zakupy; tu nikogo
nie dziwi kocyk z lekcją anatomii doktora tulpa.
w budynku obok zwyczajnie. metalowe stoły, maski,
sprawne rozpoławianie. cięcia smyczkowe uwalniające
jelita w tempie melodii z pobliskiej szkoły
muzycznej.
wczesnym popołudniem wybiegają z niej dzieci.
najpierw szybko,
potem trochę wolniej. póki nie ostygną, nie przykładają
wagi
do zawartości plastikowych pojemników. zostanie
dwa i pół kilograma prochów, w sam raz pięć sztuk* na
wisiorek.
w obróbce ciśnieniowo-termicznej powstają diamenty z
ładniejszą
paletą barw niż u rembrandta, od białej do
granatowej.
ja chciałbym niebieskie. na każdym po jednej literze,
w tym dwie r
ze względu na wadę wymowy. żeby już mi nie uciekały
głoski i dziewczyny. kiedy strzelałem ze
staników,
warczały: wojtek, powiedz „rower”.
*popiół i diament;
jeden diament - pięćset gramów popiołu ze zwłok
Ale nie tylko Norwid. W kilku innych wierszach odkryjemy
fascynację Autora poezją Wystana Audena,
Philipa Larkina, Fernando Pessoa, wiersze mimo, że nawiązują do ich twórczości
(odpowiednim mottem), nie są pisane w duchu ich poetyk.
Fraza u Roszkowskiego jest autentyczna, własna.
Fraza u Roszkowskiego jest autentyczna, własna.
Kulki
wiążą się w jedną całość. Logos. W
poetyckiej symfonii - kosmogonii Wojciecha Roszkowskiego. W tych właśnie wierszach,
w które warto wsłuchać się jak bóg na
migi. Intymnie. Tak, by umieć słuchać
w ciszy.
Jarosław
Trześniewski- Kwiecień
*Wojciech Roszkowski, Kulki rtęci, Wydawca: Miejsca Biblioteka
Publiczna im. C.K. Norwida w Świdnicy
_____________________
publikacja za zgodą Autora
Roszkowski to jet gość! Rządzi - uczy, gdzie warto zabłądzić.
OdpowiedzUsuń