Rafał Gawin
Kiedy pierwszy raz zabiłem człowieka,
musiałem odetchnąć. Ryk był przeraźliwy,
góry – skaliste, niedźwiedź – wypchany
żywymi trocinami. Żona w kuchni
czaiła się z obiadem. Nie jadłem,
musiałem po sobie posprzątać.
Następny był sąsiad. W windzie
chwalił się seksualnymi podbojami
i doskonałą orientacją w ciemni.
Żona mrugnęła porozumiewawczo,
sprytnie ustawione lustro zdjęło odciski
jak wódz skalp córki Boga. Nigdy
go nie widziałem, codziennie zapisuję.
Śmierć ma oczy, jak żona,
w których twoje muszą się odbić.
__________________________________________________
publikacja za zgodą Autora
Co za psycholeliczna horror-story z czarnym humorem w tle... intrygujące :)
OdpowiedzUsuń