Konrad Grochecki
Wesele
W końcu jedziemy.
Droga
przez luty w
pełni.
Widać białe
pola,
wyświecone
przez wiatr
i księżyc
co zagląda
jak wilk w oczy
świętego
Mikołaja.
Księżyc żyje
porusza się. Patrzy,
nawiewa lutym
mrozem
w otworzone
piece
starych domów.
starych domów.
Dziś jestem spokojny.
Nikt nas nie szarpnie
za rękaw. Nie
wylejemy
na siebie
zimnych słów.
Jest zajazd. Przyjechaliśmy
tutaj na
wesele.
Siadając na
ławie poczułem,
że to wesele jest
nasze.
Ja z wilczym
duchem
i Ty oddana
Biologia
Pasożyty.
Tak wiem to nie kojarzy się dobrze.
Praca
dyplomowa z biologii. Strony z obleńcami
od
dwóch lat wysysają mężczyznę.
Strata
symbiotycznego organizmu
powoduje
obumieranie.
Śmierć
nie istnieje w słowach.
Mówi,
odeszła. Zostało zapisane,
jej
odłamek.
W
środku rysunki
pierwszego
dyrektora muzeum.
Zygmunt
Tokarzewski był jej kuzynem.
Dlatego
mężczyzna przekazuje.
Mało tej
jego spuścizny artystycznej.
Więc
niby to ważne.
W tym
jednak jest ważniejsze,
nienamacalne.
To ostre
jak tłuczeń
łzy
mężczyzny.
Odeszła.
Śmierć
nie istnieje,
gdy
wychodzi z chłodu
muzealnych
murów.
Wygląda
jakby grzebał żonę
kawałek
po kawałku
i nie
może tego zrobić tak po ludzku,
do
końca.
Wygląda
to też tak jakby chciał ją odbudować
kawałek
po kawałku,
grudka
gliny do grudki, na ślinę.
Jak
postrzelony śrutem gołąb
łopocze
skrzydłami by runąć z dachu
na bruk
pełen nierówności i krawędzi,
szczelin
i zgubionych rzeczy.
Mężczyzna
pójdzie z tym wszystkim.
Zostanie
przekazana praca
pisana
na maszynie.
Kartka
z odręcznymi wyrazami.
Wetchnięta
pomiędzy życie.
Z
prostymi do bólu słowami:
Dziękuję Ci, że byłaś.
Poszarpane
futryny ich domu kojarzą mi się
z
zielonym majowym wiatrem,
widocznym
na wszystkich roślinach.
Musieli
wypić razem kosmos kawy
bo
przecież to wszystko się nie mieści
w kilku
filiżankach.
Przed
kresem zaczyna prażyć najbardziej.
Jego
kres praży jakby był moim.
Mężczyzna
wychodzi z wirydarza.
Wraca
busem do syna.
Rozpływa
się
w
popołudniowym słońcu
nie
przestaje prażyć.
ZAMIAST
TYTUŁU*
*A gdy już zaśnie nasza droga wioska
I cała przestrzeń stanie się zamglona
Wtedy to znika codzienna troska
I cała przestrzeń stanie się zamglona
Wtedy to znika codzienna troska
[Honorata Banach (Ocalała), Wieczór zimowy na wsi]
są
niesprawdzone sposoby na to jak żyć
można na przykład wyrzec się kawy i przeciągów
można nauczyć się jazdy na łyżwach
bądź szydełkowania w kole gospodyń
można też od wojny bać się Ukraińców
a dziś mając dziewięćdziesiąt jeden lat Internetu
żeby tylko zamieszczone w nim wiersze
nie zanęciły ich by przyjść
po Ocalałą z Chłaniowa
można na przykład wyrzec się kawy i przeciągów
można nauczyć się jazdy na łyżwach
bądź szydełkowania w kole gospodyń
można też od wojny bać się Ukraińców
a dziś mając dziewięćdziesiąt jeden lat Internetu
żeby tylko zamieszczone w nim wiersze
nie zanęciły ich by przyjść
po Ocalałą z Chłaniowa
świat się
zmienia
strach pozostaje taki sam
strach pozostaje taki sam
można się
jednak go wyrzec
można bądź co bądź być wtedy sobą – mną
i opanować z Tobą jakieś łóżko
można wtedy zapomnieć
i na te kilka minut opanować Eden
można bądź co bądź być wtedy sobą – mną
i opanować z Tobą jakieś łóżko
można wtedy zapomnieć
i na te kilka minut opanować Eden
można też
zapytać
dlaczego chce mi się wciąż świata po burzy
tej ciszy i odchodzących frontów
po których miłość po prostu smakuje
dlaczego chce mi się wciąż świata po burzy
tej ciszy i odchodzących frontów
po których miłość po prostu smakuje
___________________________________
Publikacja za zgodą Autora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane