Karol Samsel należy do nielicznego grona najmłodszych
poetów, którzy akcentują swoją odmienność, osobność, we wszystkich walorach
poezji, jako sztuki. Jest jednak jedynym poetą, który świadomie
i udanie
próbuje połączyć klasykę ( to, czego dokonały poprzednie pokolenia literackie)
z językiem nowoczesnym, tzw. metajęzykiem. Nie kryje się z tym,
podkreśla, że świadomie dokonał tego wyboru, konsekwentnie kroczy własną
ścieżką i nazywa to wędrówką w ciemnościach. Oczywiście jest to credo ujęte
metaforycznie, pod którym kryje się świat ciężki, ciemny, ale realny. Świat
tylko na pozór herbertowski, albowiem Samsel sprzeniewierzył się Herbertowi i
wybrał drogę norwidowskiego snu. To, co zrozumiałe nie interesuje Samsela,
bardziej świat rozumiejący i niezrozumiały, ale podobnie jak Herbert rozumie
realność tego świata, jego wewnętrzny dramat, podobnie jak realista
Kotarbiński, a przed nim, Zola, Balzac i Flaubert. Stąd droga realizmu
rozumiana, jako droga „ciemności i ciężaru” jest najbliższa Samselowi. W ten
sposób deklaruje swój światopogląd oparty na gnozie. Nie uważa siebie za poetę
katolickiego w rozumieniu katolicyzmu w pisarstwie, jaki prezentował Jerzy
Zawieyski i Roman Brandstaetter. Dlatego, co jest zrozumiałe wolno mu spoglądać
pękniętym okiem na Lourdes, Medjugorie, śmierć Marty Robin i Całun Turyński.
Związany naukowo z Uniwersytetem Warszawskim ze znakomitymi skutkami
potrafi łączyć zdobycze nauki, zwłaszcza filozofii i socjologii z
najwybitniejszym dorobkiem światowej literatury. W swoich wypowiedziach bardzo
często podkreśla traktowanie przez siebie książki, jako, artefakt. A więc
nieufność zmuszająca do rozważań nad prawdą, procesem jej dochodzenia, który
nie ma końca. Ten wywód jak można sądzić, jest podwaliną jego bogatej
twórczości. Jakby na potwierdzenie w duszach jednodniowych czytamy: nie było
nam dane wierzyć równaniu lśniącemu jak luidor. lgnęliśmy ku światłu prochowni,
latarniom nad Auschwitz, szkłom impresjonistów. mówili dobrotliwie. rozkładali
stelaż nawet na wilgotnej klepce warsztatu. śpiewali kantyczkę: Sauckel i Hess,
Koch i Mengele. jak odejść, gdy ktoś inkantuje elegię i wprowadza ją w tunel, w
którym ziarno głosu karmi ziarno ptaka? nie sposób odjąć dłoni rozwieranej
przez pierścień. zawrócić samolotu nad wioską. Bo też dusze jednodniowe są
próbą odpowiedzi na pytanie zadawane przez najwybitniejsze umysły epoki,
dlaczego ludzkość tak łatwo jest podatna na idee jej niesłużące, na fetysze
świecące podawane w zamian zamiast prawdy, wreszcie wykorzystywanie laickiego
światopoglądu w walce z odmiennym pojmowaniem świata. Jest tu także ocena
transformacji języka zmierzającego w kierunku marginalizacji uczuć, piękna,
zatracania istoty elegii. Samsel w swoich poprzednich książkach udanie
polemizował z Norwidem, Miłoszem, Herbertem, próbował jakby znaleźć klucz do
wspólnego domu, w którym mogłaby egzystować różnorodność tych trzech wielkich
postaci świata literatury. Najnowszy tom: Dusze jednodniowe jest propozycją,
jakiej dotąd w powojennej poezji nie było. Tom ten jest podsumowaniem rozważań
poety, jakie miały miejsce w Dormitoriach i w Abiectum Altissimum - tomach
wydanych wcześniej i tak przychylnie przyjętych przez krytykę. Zwraca się uwagę
na współczesne trendy poezji, w których dominuje ekstrawagancja, nonszalancki
język, utwory często pozbawione są treści. Samsel udanie próbuje przełamać te
stereotypy (już powszechnie panujące) przy tym mówi o sobie, że nie jest
bynajmniej znakiem czasu, nie zamierza usadowić się w centrum jakichkolwiek
rozważań, mimo takich deklaracji, jest jednym z niewielu przedstawicieli
młodego pokolenia poezji polskiej, którzy starają się wnieść wiele nowych
wartości do tego gatunku literatury. Dlatego w pełni świadom jego
dokonań, posiadanej wiedzy (filolog, filozof, związany z Uniwersytetem
Warszawskim, badacz poezji Norwida, krytyk literacki, historyk literatury)
konsekwencji, z jaką wnika w zagadnienia i problemy współczesnej
poezji (nie tylko poezji), rekomenduję tom Dusze jednodniowe, czytelnikom.
Jerzy
Beniamin Zimny
__________________________________
publikacja za zgodą Autora
źródło: Jerzy Beniamin Zimny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane