Wybieganie z raju
Kominy pracują na nasze zamyślenie, mają astmę,
oddychają ciężko. Czekam aż skończysz wpatrywać się
w tę niebieską cegłę wiszącą nad nami, zauważyłeś
jak rzadko używamy w rozmowie kolorów? Każde
dopowiedzenie kończy się na brzegu ławki, martwieje.
Wiesz dobrze jak była nieśmiała. Zawsze siadała
na moich kolanach, a ty w myślach cedziłeś: dziwka.
Teraz myślę że brało się to ze zwyczajnego zrozumienia,
nie z zazdrości, a rodzinnego powinowactwa.
Chodź, bo spadnie nam jeszcze na głowy. Byłoby
niedobrze wracać do domu z oskarżeniem
o dewastację nieba. Przyspiesz kroku,
ta cegła obrasta sadzą. Rzęsy się tlą.
Na miejsce
Mieliśmy klatkę po myszkach, zacznę
od końca: bardzo białe włosy dziadka,
kominy i czaple nad nimi. Różne
perspektywy. Pociągam za warkocz, palę
ciemne, puste. W płucach mam ranek,
rany na ramionach. Noc była bezsenna,
wypada to zapisać. Dużo rzeczy ostatnio
wypada, żeby tak jeszcze z rąk nie wypadały.
Mam takie przejścia, płonące zatoki,
a kaszel jest jak topiący się chłopczyk.
Rozdanie
Gdyby śmierć zamiast śniegu?
Zdjęcia, hasło, dookoła.
Tutaj ma cienie, tam kredki.
Podkreślone oczy. Malowałam
się w wodzie - owoce wiszą
i widzą. Każdy ząb z osobna,
całe to "śnienie", te ryby
na dnie wanny.
Możecie to wyminąć? Zamienić
na wzmianki o ciele? W tym
morzu, jakim niewątpliwie jest
układ (krew: tam i z powrotem,
tam i z powrotem,
tam i z powrotem) - widzę
odwołania; zieleń, ziarno.
Europa. Dosyć uogólnień.
Każdy sprzeciw jest na pokaz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisy ad personam będą usuwane