Robert Miniak i Monika Kolasa Hladik
JASEŁKA SWOJSKIE – czyli cudowna przemiana pod sklepem w Byszewach
Udział biorą :
Zenon P. (zwany Kuflem), - mężczyzna wiek nieokreślony, dosyć schludny
Antoni S. (Bełt) – szczupły czterdziestokilkulatek, wrodzona inteligencja wypisana na twarzy
Marian O. (Kiwak): najniższy z całej trójki, znaczące braki w uzębieniu (można zamalować czarnym flamastrem)
Pani Renia – obsługa żeńska w sklepie
Ziuta – damska forma menela
Moherowy Beret.
–
Miejsce akcji: mały parking przed sklepem w Byszewach w miejscowości
Wczesne zimowe popołudnie. Aktorzy w kufajkach, beretach i gumofilcach, w myśl zasady „co kto ma”
[Monolog Zenona P.(w ręku kufelek niedopitego piwa, widać, że” zmęczony” nieco chłopina zimą. Obok Ziuta.]
Człowiek tylko ciągle tyra
Ledwo rano zlezie z wyra
Już mu majster palcem kiwa
Nim se człowiek żłopnie piwa
Już kobita go zwyzywa
Już mu powie, że jest leniem
Albo gorzej – darmozjadem
I teściowa chluśnie jadem...
Dzieci w domu piszczą – „chleba!”
Komputera, chcą na raty
A lodówkę spłacić trzeba
(Rozmarza się)
Mógłby człowiek być bogaty...
Zaraz kupił bym samochód
porsche albo inną furę
albo jeszcze by tak lepiej
Któś mógł dać emeryturę...
taki ze mnie jest marzyciel!
Ech, do dbani jest to życie!
[Przysiada się Antoni S.(Bełt)]
AS
Co tam słychać w piłce nożnej ?
Nasi mocno się trzymają?
Czy tak ciągle przegrywają?
Ziuta
Nawet sama już widziałam
Jak przegrali z Murzynami...
Ale tak jednego ścięli,
Że wzywali aż doktora..
Całe miasto było z nami...
[Z.P]. zaperza się
No i dobrze. Niech pamięta!
Piłka dla nas to rzecz święta
I nie będzie jaki czarny,
Deptał darmo nam świętości
My go za to już ugościm!
[podnoszą dwa palce do góry i krzyczą wspólnie- Polska gola, Polska gola!]
[Ziuta]
A jak mają nie przegrywać
kiedy tamtych jedenastu
a z naszych zostało pięciu ?
(reszta była po przyjęciu)
bo jednemu syn się rodził
dobrze, że chłop jeszcze chodził...
choćby mieli nogi zrywać
to jak mają nie przegrywać?
[Z daleka zdyszany, biegnie Marian O.(Kiwak) Widać, że bardzo jest czymś zaaferowany, coś ściska za pazuchą. Krzyczy.]
Mam, chłopaki, mam zdobyłem!
(ZP, AS)
co zdobyłeś, kurde gadaj!
Dawaj szybko, tutej siadaj
[ZP do AS]
Leć po piwo, masz dwa złote?
[AS]
A skąd nie mam!
Nie pożyczysz?
Jak Cię kocham oddam potem!
Albo nawet jeszcze dzisiaj
Jest mi dychę winna Misia!
Parę puszek tyż się znajdzie
Przecie dzisiaj ledwie drugi
Po co zaraz robić długi...
[ZP – zrezygnowany, macha ręką].
Masz, tu, trzymaj - dziś wypłata
Znów kobita będzie krzywa
Przynieś dla nas po dwa piwa...
(Filozoficznie)
Kurde, żebym bym bogaty...
A tak człowiek ino żyje
Od wypłaty do wypłaty...
[Przysiada się Marian.O, przez chwilę łapie oddech, w tym czasie Antoni.S przynosi piwo (po dwa w dłoniach-dlatego musi iść jeszcze raz) Marian z wyraźna lubością zaczyna pić. Zenon patrzy wyczekująco]
[ZP].
Gadaj co masz? Coś darł gębę
Jakby co wielkiego było
Piwo darmo stawiać będę?!
Gadaj, bo Cię palnę w ryło!
Marian wypił piwo, uśmiecha się tajemniczo, wyciąga zza pazuchy świstek brudnego papieru, wydrukowany na jakiejś drukarce (atramentowej) widać, że długo leżał w niekorzystnych warunkach atmosferycznych.
[MO].
Patrzta chłopy co znalazłem!
W śmieciach w tamtych nowych blokach
Nie na darmo w kubły wlazłem!
Że aż pękła mi kapota!
[AntoniS – nie do końca zorientowany w sytuacji]
Sprzęt grający, czy butelki?
Może worek puszek wielki?
MO.
Cicho, głupi! Nie w tym bloku!
Tam inteligentne mieszka
Lubię patrzeć czasem z boku
Jak z pieskami chodzą Panie
Albo jaki palant stanie
Na chodniku małym fiatem
Tam są ludzie niebogate...
ZP
Kiwol, nie filozuj, gadaj!
Bo mi już cierpliwość siada!
MO.
No to patrzcie, co szarpnąłem!
Świeży papier, całkiem nówka
Oj, pracuje moja główka!
ZP
Te karteczki?! Chyba jaja!
To ma być odkrycie roku?
Chyba zaraz jak Cię rąbnę
To zobaczysz świeczki w oku!
AS (zainteresował się trochę, przegląda) Przez ramię zagląda też Ziuta.
MO.
Nie karteczki, tylko szyfry!
Ja wam mówię to afera
Z tego będzie jakaś draka
Może zamach na premiera?
Albo może
Jeszcze gorzej!
ZIUTA
Pokaż, pokaż co tam pisze
[AS Sylabizuje....]
Do szoo--pki dziś- zapraaa-szamy
Mały Je---zus się na—ro--dził
Więc go wszy--scy powita--my
Niechaj ka--żdy tu przychodzi
Każdy kto przy sia—n---ku stanie
Boże zba--wienie dostani---e
MO.
Widzisz! Dalej czytaj, hej!
Tutaj hasło jest podane!
Gloria in excelsis Deo
AS
Chłopy czy Was nie pogięło?
Jak szopa, kto się rodzi
Nie rozumiem o co chodzi?
Coś gdzieś dają za darmochę
Jakaś pewnie grubsza ściema
Ja nie wierzę ani trochę
Dziś za darmo już nic nie ma!
Wychodzii sklepowa
RENIA
Co tam chłopa tak krzyczyta?
darmo nie dam ni browara
Zenek, idźże już do domu
Bo Cię nawyzywa stara
Przyjdą takie ojszczypłoty
Zamiast brać się do roboty
Siedzą tylko, żłopią piwo
Na człowieka patrzą krzywo
Nic szacunku i kultury
Tylko same awantury
MOHEROWY BERET
Święta Racja paniu Reniu.
Że ich święta ziemia nosi
Co też człowiek się naprosi
Żeby taki zabrał nogi,
Nie zagradzał cały drogi
MO.
Cicho baby, ważna sprawa
Tu jest przecie napisane
Że zbawienie dziś dostanie
Każdy kto przyjdzie do szopy!
RENIA
Czyście pogłupieli chłopy?
Dzieci się znów pewnie bawią
W jakieś szyfry i podchody
Marszobiegi i zawody,
To dzieciaków pewnie hordy
A wy tutaj drzecie mordy!”
MO
Być nie może! Że dzieciaki?
Tak się bawią w dziwne znaki?
I to tacy zwykli chłopcy?
Ja wam mówię, kurna, Obcy!
AS
Ja tam się z Zenonem zgadzam.
Musi w tym być jakaś władza!
Poczytajmy po nazwiskach
Jakieś dziwne te ludziska...
I normalnych nie tak wielu...
Kacper, Melchior, przyjacielu
Tu normalnych nie ma wcale
Kacper Melchior i Baltazar
Zaraz język se rozwalę
....
A te gadki jak z księżyca:
Szopą tu się ktoś się zachwyca
że zbawiciel przyjdzie z nieba!
Kurde, chłopy piwa trzeba!
Żeby się rozebrać w tłumie
Albo, żeby coś zrozumieć.
ZP.(długo milczał)
Ja tak myślę, (a mam nosa),
Że to jakaś dziwna zgraja
Jakieś dziwne rzeczy piszę
Albo se ktoś robi jaja...
I najwięcej mnie dziwuje,
Że nikt tu nie zaklnie swojsko
Jakby się z choinki urwał
Nikt nie powie nawet k.... (autocenzura!)
Nikt nie przeklnie, po naszemu
Nie złorzeczy, nie narzeka
Tak po ludzku, nie naszczeka...
tworzą jakieś słowne kopce
MO, AS i ZIUTA (zgodnie, chórem)
To na pewno jakieś Obce!
Chwila milczenia
Anioły wychodzą zza kulis i stają za nimi (mogą być dwa, trzy) rozlega się spokojna muzyka, wszyscy zatrzymują się zasłuchani. Trwa to jakieś 30 sekund
AS
Czekaj Zenon, pomyśl chwilę
Tutaj piszą , że się rodzi
Iść popatrzeć nie zaszkodzi!
Ja tam idę wy jak chcecie
Ja w tym coś dobrego czuję.
Więcej piwa nie kupuję.
MO (patrzy z obrzydzeniem na flaszkę)
I mnie jakoś nie smakuje
Po co się tym człowiek truje?
ZP
Zamiast gadać farmazony
Lepiej pójdę już do żony
Ania jutro ma sześć latek
zaraz kupię jej batonik
Pani Reniu, ten największy,
Jeszcze ten różowy słonik!
MO (z zadumą)
Ja tu tyle czasu tracę..
Trzeba znaleźć jakąś pracę….
RENIA
Ja słyszałam , że w tartaku
Poszukują właśnie stróża
Pensja pewna, choć nieduża,
Niedaleko, tu przez drogę,
Znam tam majstra to pomogę.
MOHEROWY BERTET (zwraca się do Mariana)
Maniuś, może Tobie zimno?
Takie cienkie masz ubranie
Mój ma palto niepotrzebne
Przyjdź wieczorem, to dostaniesz.
KTOŚ Z SALI
Przecież moja mama chora
Kto na święta jej posprząta
Może trzeba zrobić pranie,
Pewnie kurze leżą w kątach.
Biegnę do niej na spotkanie.
DRUGI GŁOS Z SALI (damski)
A ja rzucę papierosy
Tyle forsy z dymem leci
Będę miała lepsze włosy
Będę miała zdrowsze dzieci….
TRZECI GŁOS Z SALI
Ja przeproszę dziś Michała
Zaproszę go na kolację
Bo obrazić go nie chciałam
Przecież w sumie też miał rację
CHÓR ANIOŁÓW
Chodźcie z nami kolędować
Chodźcie dobrą nieść nowinę
Każdy może być aniołem
Podążać za Bożym Synem
Zanieście do innych ludzi
Dobro które się w Was budzi
PIERWSZY GŁOS Z SALI
Czym jest świat bez aniołów,
Co pod krzyżem na drodze
Lampkę nocą zapalą
By spóźniony przechodzień
Wrócił szybciej do domu?...
Albo w okno puk-pukną
Małą dłonią dziecinną
Gdy babuni jest smutno...
A i z brzęku miedziaków,
Które sercem ktoś rzucił
Tak utkają kolędę,
Że aż Pan Bóg zanuci
Czym jest świat bez aniołów,
Które czasem ci szepną
„weź babulę w chuścinie
w twoim aucie tak ciepło”!
i opłatek podniosą
co ci upadł przypadkiem
gdy serdecznie, świątecznie
przytulałeś swą Matkę...
Czym jest świat bez aniołów,
Co w twej głupiej komórce
Tych słów parę ci skreślą
I „przyjaciel” podpiszą
Właśnie wtedy, gdy myślisz,
Że samotność jest ciszą?
A kto ciebie nauczy
Dobre słowa szanować:
„kocham”, „wybacz”, „przepraszam”
gdy ci życie się podrze
abyś mógł je scerować?
Żeby spotkać anioła
To nie musisz być w niebie
Tu, w maleńkiej stajence
Anioł czeka na ciebie
Wszyscy się kłaniają. Gromkie brawa publiczności.
____________________________________________________________________
publikacja za zgodą Autora
Przeczytałam, zapamiętam.
OdpowiedzUsuńIdą święta, idą święta ;)
Pozdrawiam serdecznie Kryś.
:)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń